Nasi Profesorowie

Strona
główna
Inne
spotkania
11.VI
2005
21.X
2000
15.VI
1985
Lata
szkolne
50-lecie
Liceum
Ostatnie
Pożegnania
Aktualności Nasze forum

Wojciech Wyganowski
historyk, pisarz, pedagog

Wojciech Wyganowski - nasz Profesor
Wojciech Wyganowski i rodzina Wyganowskich
"Życie Kalisza" o Wojciechu Wyganowskim
Twórczość


Nasz Profesor Wyganowski

W tym roku mija cały szereg okrągłych rocznic związanych z Wojciechem Wyganowskim. W sierpniu minęła 110 rocznica jego urodzin, 50 lat temu zdawaliśmy u niego maturę, 30 lat temu spotkaliśmy go po raz ostatni na naszym pierwszym po latach zjeździe klasowym i wreszcie teraz mija 25 rocznica jego śmierci. Wojciech Wyganowski był jednym z kilkorga nauczycieli którzy przez swoją klasę, kulturę osobistą, wiedzę i wierność zasadom i tradycji zbudowali ówczesny klimat i wysoki poziom brwinowskiego liceum.
Uczył w naszym liceum historii od chwili jego powstania przez kolejne 10 lat (1956 – 1966). Ale nie tylko uczył, także wychowywał i kształtował naszą wrażliwość i nasze rozumienie świata. Pamiętamy tylko o tym, że jego wykłady były barwne, ciekawe i pełne pasji, że przekazywał nam na lekcjach „zakazaną” prawdę historyczną, ale wielki format jego postaci intelektualisty i pisarza uświadamiamy sobie dopiero po latach. Większość z nas ma w domowych biblioteczkach egzemplarz „Dzielnicy spóźniających się zegarów” (wykupiliśmy zapewne pół nakładu) z dedykacją autora, ale wtedy głównie o tę dedykację chodziło. Dopiero później zaczęliśmy sobie uświadamiać ile mu zawdzięczamy.





Pierwsza dedykacja pochodząca z naszych czasów szkolnych jest taka jaką ma większość z nas.
Ale szczególnie wzruszająca jest ta ostatnia pisana miesiąc przed śmiercią - już ręką żony.

Wojciech Wyganowski i ród Wyganowskich

Wojciech Wyganowski pochodził ze starego wielkopolskiego rodu Wyganowskich herbu Łodzia z Wyganowa.
Urodził się 3 sierpnia 1905 roku w miejscowości Chrosno w parafii Grochów (obecnie powiat kutnowski) jako jedyne dziecko Zygmunta Wyganowskiego (ur. 1875) i Idy Marii Reginy z Hulewiczów (1884 - 1921). Obok widzimy na zdjęciu kościół parafialny św. Tomasza Apostoła z 1691 r. w Grochowie w którym został ochrzczony oraz dworek w Chrośnie w którym przyszedł na świat.
(kliknij aby obejrzeć metrykę).

Więcej informacji i zdjęć dworku w Chrośnie znajdziesz tutaj.

Ojciec Wojciecha Wyganowskiego był synem Tadeusza Marcina (1838 – 1903) i Zofii z Bronikowskich (1838 – 1899) jako przedostatni z 8 rodzeństwa (Ludwik 1862 – 1932, Bolesław Kazimierz 1863 – 1921, Gustaw Seweryn 1863 – 1935, Bronisław 1867 – 1936, Stanisław 1866 – 1900, Zofia 1869 – 1942, Tadeusz 1877 – 1926).
Stryj Stanisław miał sześcioro dzieci, w tym syna Stefana (1894 – 1960). A tenże Stefan - kuzyn Wojciecha Wyganowskiego był ojcem Stanisława Wyganowskiego ur. 1919 – prezydenta Warszawy w latach 1990 – 1994.
Dalsze 8 pokoleń przodków Wojciecha Wyganowskiego to:
Wojciech Ignacy (1791 – 1855) i Cecylia z Żychlińskich (ok. 1805 – 1867)
Jan ( ur. ok. 1750) i Franciszka z Grocholskich (ur. ok. 1765)
Wawrzyniec (ur. ok. 1710) i Marianna z Lipskich (ur. 1712)
Kasper (ur. ok. 1680) i Marianna z Watta-Belęckich
Andrzej (ur. ok. 1650) i Katarzyna Grot
Jakub (ur. ok. 1610) i Teresa z Nartowskich
Stanisław (ur. ok. 1570) i Barbara z Jaskóleckich
Jan (ur. ok. 1530) i Barbara z Leśniewskich (1530 – 1578)
Wojciech Wyganowski nie miał potomków. W dość późnym wieku ożenił się z wdową Zofią Zaleską z Borkowskich (1912 – 1998). Zmarł 25 września 1990 r. w Warszawie. Spoczął na warszawskich Starych Powązkach w kwaterze 107, rz. 2, m. 28
Razem z nim spoczywają tam: żona Zofia, Ryszard Chełmoński (dziadek żony 1855 – 1926), Zofia Izabela z Chełmońskich Borkowska (matka żony 1882 – 1969) i pasierb Andrzej Zaleski (lekarz, 1938 – 2008).
powrót na górę strony

Artykuł o Wojciechu Wyganowskim zamieszczony w Życiu Kalisza (pełny tekst) autorstwa Anny Tabaki i Macieja Błachowicza

Pisarz z dzielnicy spóźniających się zegarów

Portret Wojciecha Wyganowskiego (1905-1990)

Ród Łodzia-Wyganowskich to typowi przedstawiciele ziemiaństwa; od stuleci związani z ziemią kaliską, m.in. dziedzice podkaliskiej Warszówki. W XVIII wieku wąsaci szlachcice z karabelami, sto lat później smutni polscy inteligenci w złocistych okularach. Chociaż żyjący w latach 1905-1990 literat nosił częste w tym rodzie imię, na tle swoich przodków wydaje się inny.

W twórczości Wojciecha Wyganowskiego Kalisz to jedynie nic nie znaczący epizod. Narrator wspomina pogrążony „w nudzie i upale” plac 11 Listopada (ob. Rynek Główny), z Kalisza do Warszawy przyjeżdża nie wymieniony z nazwiska siostrzeniec pani Muszalskiej (opowiadanie „Ocean Indyjski”). Kronikarski zapis nie jest jednak celem pisarza. Wspomnienia, zapamiętane z przeszłości obrazy, budynki i ludzie służą mu do tworzenia nowej rzeczywistości, w której codzienność przechodzi w senny majak. Pasjonaci szybkich zwrotów akcji z pewnością doznają rozczarowania, bowiem w tym świecie pozornie nic się nie dzieje. „Mizerna dziewczynka popycha i popycha fotelik na kółkach ze zniedołężniałą staruszką, która kiwa się do przodu i do tyłu jak manekin, pogrążona w apatycznej półdrzemce (...), śmieszny popielaty szczeniak biegnie za tym fotelikiem, szczeka i podskakuje, a pan Lintz gra na skrzypcach”. Te drobne wydarzenia, sytuacje, takie jak z cytowanego fragmentu opowiadania „Ocean Indyjski”, ciągną się i nie znajdują żadnego rozwiązania. A jednak bohaterowie książek Wyganowskiego wydają się uwikłani w jakieś niezrozumiałe wydarzenia o sensacyjnym posmaku: „Nikt nie słyszał strzałów. Przyłożono lufę do kamizelki? Strzelano przez ręcznik. Same domysły, same podejrzenia. (...) Jechała dorożka numer... nikt nie zapamiętał numerów” („Mistyfikacje miasta UM”). Niekończące się szare ulice, rzędy domów z początku XX w. – to tło, bez którego pisarstwo Wojciecha byłoby niepełne. „Załamująca się linia schodów ciągnęła się coraz wyżej i wyżej. (...) Wąskie i podłużne prostokąty okien z widokiem na oficyny i przepaść podwórza, na półpiętrach, marmurowe stopnie, czerwony pas chodnika ze złotymi pręcikami, secesyjna poręcz. (...) Ciągnęła się i piętrzyła monotonia pięter – kamienice – maszkary, kamienice fantomy. (...) Nie mogę sobie przypomnieć, (...) w jakich okolicznościach znalazłem się na Kredytowej. Duży staroświecki salon, kanapy i fotele. (...) Cisza, kurz i migot słońca na czyimś portrecie” („Ocean Indyjski”). W tych dekoracjach pojawiają się ludzie, a raczej ich zamazane sylwetki; nie poznamy pełnej historii ich życia. Nie dowiemy się, po co Grzegorz jedzie do Przemyśla, dlaczego Justyna wyskoczyła przez okno i do kogo pisze list Jadwiga. Te przesuwające się przed oczyma czytelnika osoby to tylko imiona – wspomnienia głównego bohatera. On sam do końca pozostanie bezimienny.

Rozbitek z XIX wieku
W poszukiwaniu klucza do trudnej w odczytaniu prozy Wojciecha Wyganowskiego trzeba zwrócić uwagę na cytat z Paula Valérego: „Wszelkie widzenie rzeczy, które nie jest dziwne, jest fałszywe”. Umieszczony jako motto do tomu opowiadań „Umarłe Krajobrazy” pokazuje stosunek autora do rzeczywistości. Można przyjąć ją jako oczywistą, ale można też dostrzec w niej zagadkę. To oczywiście dużo trudniejsze. Nie bez znaczenia jest fakt, że życie pisarza przypadło na czas wielkich przemian społecznych. W swojej intelektualnej wędrówce przez świat Wyganowski wszędzie dostrzegał i opisywał ślady zaginionej przeszłości: „Gdziekolwiek spojrzeć, widać pocętkowane kulami ściany,(...) żelazne pręty po urwanych balkonach, nonsens i przypadkowość historii. (...) Spomiędzy pręgi ścian kilka (...) secesyjnych kamienic, które kiedyś uchodziły za supernowoczesne (...) marmurowe schody i długie okna (...) i esy-floresy, wejścia dla państwa i służby, a dzisiaj zaskakują zarówno swoim stylem (czynszowe pałace), jak i przeznaczeniem dla już nieaktualnych warunków i układów. Za prędko minęła secesja (zanim zdążono się do niej przyzwyczaić) i zaczął się Wielki Chaos w zakresie ocen, pojęć i klasyfikacji”. Kiedy się rodził (1905 r.), większość krajów europejskich była monarchiami, a ich odwieczność zdawała się niewzruszona, tak jak ówczesny styl życia. Wojciech, potomek ziemiańskiej rodziny, znał je zresztą od najlepszej, bo zamożnej i kulturalnej strony. W 1914 r. świat dawnych reguł przestał istnieć, zmienność i dziejowe katastrofy wpisały się na trwałe w charakter nowego wieku. Kiedy wybuchała I wojna światowa, przyszły pisarz miał 9 lat – wystarczająco dużo, aby zapamiętać ten czas i za mało, aby go zrozumieć. Mimo późniejszego intelektualnego wyjaśnienia zachodzących zdarzeń i procesów czas dzieciństwa pozostanie tajemniczą krainą. Wyganowskiego zdaje się fascynować, że istnieją przedmioty, miejsca z tamtych czasów, a nie ma już ludzi: „ten dom został zbudowany w 1859 r. (wojna Francji z Piemontem). Już mija więc 80 lat. Co się działo kiedyś w tym mieszkaniu, w tym pokoju? Zdarzenia, sytuacje i przeżycia. Jacy ludzie tutaj mieszkali. (...) Leżę i patrzę na ciemne kąty, na zarys pieca, jak patrzył mój poprzednik na przykład w 1883 („Ocean Indyjski”). W dodatku wszystkie te rzeźbione meble i zakurzone zasłony, o których pisze, będąc pamiątką świata sprzed przemian, utraciły swój dawny sens, stając się niepotrzebnymi świadkami tego, co zostanie nazwane „umarłymi krajobrazami”. Choć nie będzie mógł napisać o tym wprost, oszalała historia, rozpoczynająca się tak pięknie odchodzącym wiekiem XIX, a kończąca się szarością komunizmu musiała się wydawać Wyganowskiemu ciągiem smutnych zdarzeń pozbawionych logiki.

Kaliskie ślady
Wśród pamiątek po zaprzyjaźnionych z pisarzem kaliszanach Józefie i Janinie Nowakowskich przez wiele lat przechowywano korespondencję, w której pisarz prosi o zainteresowanie się losem empirowego biurka – zapewne po przodku Wojciecha, sędzim kaliskiego trybunału (1791- -1855). Zaginął już list, nieznane są dalsze dzieje mebla. We wspomnieniach Janiny (zm. 1996) pisarz jawi się jako człowiek odizolowany od świata codziennego. Niespokojny umysł roztaczał plany wspólnego wyjazdu do Afryki i założenia tam plantacji. Zapis tych marzeń pozostał w twórczości, w opisach nieistniejących miast i nazw egzotycznych państw wyczytanych ze starych map. Z okresu kaliskiego znana jest też przyjaźń z innym pisarzem – Stefanem Otwinowskim (1910- -1976). Z perspektywy postać Wyganowskiego upodobniła się do jego własnych bohaterów. Zapis w „Słowniku pisarzy polskich” przynosi podstawowe dane biograficzne, które jednak nie mówią nic o człowieku. Zapomniany, nie stał się chyba przedmiotem żadnej poważniejszej analizy naukowej. Jego postać pojawia się w książce Michała Głowińskiego „Kładka nad czasem”.
Z Kaliszem Wyganowski związany był krótko; raz przez związki rodzinne z dziedzicami Warszówki, dwa przez pracę w tutejszej izbie skarbowej. Dziwnym zbiegiem okoliczności w budynku tym mieści się dziś muzeum. Miejsce to ma coś z klimatu, który tak bardzo intrygował pisarza. Stara część gmachu, dawno nie remontowana, jest cicha, senna, tajemnicza. Po dawnej izbie skarbowej pozostały drzwi sejfu pamiętające czasy cara Mikołaja II, w muzealnej bibliotece spoczywają cenne dawne książki i czasopisma, a nad wszystkim czuwa z portretu Konopnicka w staromodnej sukni. Ileż zapomnianych historii mieści się w tych pożółkłych rocznikach „Kaliszanina” i „Gazety Kaliskiej”! Inny fascynujący świat, który znika, kiedy wyjdziemy na zewnątrz. Chociaż tutaj – na ulicy Kościuszki – panuje współczesność, niezmieniona pozostała wielka secesyjna kamienica Szrajerów, z głowami asyryjskich bóstw, owiana wspomnieniem mieszkającej tu gruzińskiej księżniczki Awaliszwili. Nieco dalej dogorywa dom, w którym mieszkał w XIX wieku projektant katedralnej wieży Tournelle. Patrząc na to oczami Wyganowskiego (pewnie widział ją codziennie), łatwo zrozumieć ulotność. Kiedyś ta ulica, po której przed wojną turkotały dorożki, a dzisiaj jeżdżą samochody, ponownie zmieni oblicze. To, co pozostanie po naszej codzienności, będzie kolejną zagadką minionych czasów.
Wojciech Wyganowski urodził się w 1905 r. w Chrośnie k. Kutna, zmarł w 1990 r. w Warszawie. Już po II wojnie światowej uczył historii w różnych podwarszawskich szkołach. Uczniowie dali profesorowi żartobliwe przezwisko Mops. Mimo że zajęcia profesora skupiały się głównie na ukochanych przez niego czasach Joanny D’Arc, lekcje i osobisty kontakt wspominane są z wdzięcznością. Nauczyciel znany był też z sympatii do kotów, którymi się opiekował i które dokarmiał. Jest Wyganowski autorem m.in. „Dzielnicy spóźniających się zegarów” (1963), „Umarłych krajobrazów” (1974), „Gwiazd i lęku” (1983). Wątki biograficzne i rodzinne zawarte są w książce „Przedświty” (1990).

powrót na górę strony



Zamieszczone obok zdjęcie zostało zrobione przez Marię Iwaszkiewicz (prawdopodobnie 15 sierpnia 1943 r. - po jej imieninach) i pochodzi z jej książki "Z pamięci" (Czytelnik 2005)
A Jurek Świecki widoczny na zdjęciu to ojciec naszego kolegi Jacka Świeckiego (zresztą podobieństwo mówi samo za siebie)

>

Twórczość


Łącznie ukazało się siedem tytułów autorstwa Wojciecha Wyganowskiego. Nie jest to lektura łatwa, utwory pełne są metafor, poetyckich opisów, głębokich refleksji, a pozbawione często wyraźnych wątków fabularnych Dla nas, jego uczniów o tyle łatwiejsza, że mamy w pamięci autora i dobrze znamy z minionych lat klimat miejsc które opisuje.
Ostatni jego utwór „Prześwity” ma charakter w znaczącej mierze autobiograficzny, ale i pozostałe (poza oczywiście Klechdą o księdzu Janie) pełne są opisów miejsc które znał i zapewne drobnych epizodów zapamiętanych z życia codziennego. W opowiadaniach przewija się często i Warszawa i Podkowa Leśna, gdzie przez wiele lat mieszkał i wreszcie kolejka EKD którą pomiędzy Podkową i Warszawą podróżował.
Od wczesnych lat był towarzysko związany z szeroko pojętym środowiskiem literackim. Bywał też gościem w Stawisku.
Przyjaźnił się np. ze
Stefanem Otwinowskim prozaikiem i publicystą. W 1979 roku ukazała się zbiorowa praca o Otwinowskim „Sceptyk pełen wiary” autorstwa m. in. Andrzejewskiego, Lipińskiego, Brezy, Iwaszkiewicza zawierająca rozdział „Prawie pół wieku przyjaźni” napisany przez Wojciecha Wyganowskiego.
Warto powracać do lektury jego książek. Pomagają oderwać się od tego co mało ważne i przemijające,uczą nabierać dystansu do rzeczywistości i lepiej rozumieć otaczający nas świat.

powrót na górę strony